Etykiety

poniedziałek, 24 listopada 2025

Zwijanie polskich porodówek: Kiedy zysk staje się ważniejszy niż życie (i demografia).

Liczba porodówek w Polsce drastycznie spada – z mapy zniknęło już ponad 50 oddziałów, a kolejne są zagrożone. W zamian słyszymy o pomysłach rodzenia na SOR-ach i widzimy lekarzy-kominów płacowych zarabiających krocie w systemie, który bankrutuje. Czy likwidacja opieki okołoporodowej to ostateczny dowód na kapitulację państwa wobec kryzysu demograficznego? Sprawdzam, dlaczego ekonomia wygrywa z bezpieczeństwem matek i co to mówi o naszej kondycji moralnej.

Wyłącznie do celów informacyjnych. Aby uzyskać poradę medyczną lub diagnozę, skonsultuj się ze specjalistą.

Naród, który zabija własną przyszłość w tabelkach Excela, nie potrzebuje proroków zagłady – wystarczą mu księgowi.


Polska 2025: Dziecko jako koszt nieuzasadniony

 Jeszcze dekadę temu, w 2010 roku, w Polsce funkcjonowało 407 oddziałów położniczych. Dziś, w rzeczywistości roku 2025, mamy ich niespełna 350. To nie jest tylko statystyka – to mapa wycofywania się państwa z jego fundamentalnych obowiązków. Analizując dane przedstawione przez dr Jana Śpiewaka w programie „Wiadomości z końca świata”, wyłania się obraz systemu, w którym „cud narodzin” został sprowadzony do rubryki „strata netto”.

Narodziny w cieniu kalkulatora. Czy polskie matki zostały skazane na SOR, by ratować budżety szpitali?


Ekonomia odczłowieczenia

 Z perspektywy czysto rynkowej – brutalnej i wypranej z empatii – poród w Polsce się nie opłaca. Szpitale otrzymują wycenę na poziomie maksymalnie 11.000 zł za poród. W dobie inflacji i rosnących kosztów, kwota ta nie pokrywa nawet podstawowego utrzymania oddziału, nie mówiąc o godziwych wynagrodzeniach dla personelu niższego szczebla. Mamy więc do czynienia z paradoksem: procedura, która jest biologiczny fundamentem przetrwania narodu, jest traktowana przez system jako zbędny balast finansowy.

 Tu wkracza wnioskowanie oparte na twardych danych: jeśli szpital jest przedsiębiorstwem, a oddział położniczy generuje stratę, dyrektorzy – często pod presją samorządów – podejmują „racjonalną” decyzję o jego likwidacji. Jednak z perspektywy aksjologii społecznej, a nawet biblijnego nakazu ochrony życia i szacunku dla matki, jest to decyzja barbarzyńska. Czy godność rodzącej kobiety można wycenić?

SOR jako nowa porodówka?

 Najbardziej niepokojącym sygnałem zmian jest narracja o przenoszeniu porodów na Szpitalne Oddziały Ratunkowe (SOR). Potwierdzenia ze strony Ministerstwa Zdrowia, że SOR-y mogą stać się miejscami porodów w sytuacjach kryzysowych, brzmią jak ponury żart. SOR to miejsce walki o życie w trybie nagłym – pełne chaosu, krwi, ofiar wypadków i pacjentów pod wpływem substancji.

 Rzecznik izby lekarskiej celnie, choć gorzko, zauważa: zakładamy, że rodzą wśród bezdomnych. To sformułowanie obnaża upadek standardów. Zmuszanie kobiet do rodzenia w warunkach, gdzie intymność i spokój są luksusem nieosiągalnym, to nie tylko błąd systemowy. To gwałt na psychice społecznej i jawne złamanie umowy społecznej, w której obywatel płaci podatki w zamian za bezpieczeństwo w kluczowych momentach życia.

Kasty i kominy, czyli gdzie są pieniądze?

 Sytuacja staje się jeszcze bardziej groteskowa, gdy spojrzymy na strukturę wynagrodzeń. Podczas gdy oddziały są zamykane z braku funduszy, wąska grupa lekarzy kontraktowych notuje zarobki przekraczające 200.000 zł miesięcznie. To klasyczny przykład rozwarstwienia, które niszczy tkankę społeczną. Mamy do czynienia z systemem, który z jednej strony głodzi infrastrukturę (zamykanie oddziałów, brak sprzętu), a z drugiej strony tuczy wybrane jednostki. To nie jest socjal-demokratyczna troska o dobro wspólne; to drapieżny kapitalizm w najgorszym wydaniu, zaszczepiony na organizmie publicznej służby zdrowia.

Matka kontra ZUS

 Obrazu „piekła kobiet” dopełnia postawa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zamiast wsparcia, ciężarne i młode matki (często prowadzące działalność gospodarczą) spotykają się z domniemaniem winy. Kontrole, oskarżenia o „wyłudzanie zasiłków”, wstrzymywanie wypłat – to rzeczywistość wielu Polek. Państwo, które w deklaracjach politycznych stawia rodzinę na piedestale, w praktyce traktuje macierzyństwo jako potencjalne oszustwo podatkowe.

Pętla demograficzna

 W 2021 roku urodziło się zaledwie 250.000 dzieci. To katastrofa. Likwidacja porodówek, przedszkoli i szkół jest reakcją na ten spadek, ale jednocześnie ten spadek napędza. To mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Młodzi ludzie, widząc zamykane placówki, brak dostępu do znieczulenia, ryzyko rodzenia na korytarzu SOR-u i opresyjność ZUS-u, rezygnują z rodzicielstwa. Infrastruktura zwija się, bo nie ma dzieci, a dzieci nie ma, bo zwija się infrastruktura.

* * *

Źródło: Piekło matek w Polsce trwa, Paulina Matysiak wyrzucona z Razem, lekarze zarabiają za dużo? | Jan Śpiewak



Decyzja o likwidacji kolejnej porodówki nigdy nie jest tylko decyzją ekonomiczną. Jest decyzją cywilizacyjną. Jeśli jako społeczeństwo godzimy się na to, by rachunek ekonomiczny brał górę nad bezpieczeństwem narodzin, to w istocie podpisujemy akt kapitulacji. Bezpieczeństwo matek nie jest przywilejem – jest fundamentem, bez którego żadne programy demograficzne nie mają racji bytu. Zamiast pytać „czy nas na to stać?”, powinniśmy zapytać: ile nas będzie kosztować, jeśli tego nie utrzymamy?. Odpowiedź brzmi: istnienie nas samych.

* * *

Oprac. 24/11/2025,
redaktor Gniadek

Co zyskuje czytelnik:

  • Zrozumienie mechanizmów: Dowiesz się, dlaczego szpitale zamykają oddziały mimo protestów społecznych i jak działa mechanizm wyceny procedur medycznych.
  • Pełny obraz sytuacji: Poznasz powiązania między gigantycznymi zarobkami części lekarzy a biedą infrastrukturalną szpitali.
  • Świadomość zagrożeń: Uświadomisz sobie realne ryzyko związane z propozycjami przenoszenia porodów na SOR-y i systemowym traktowaniem matek przez ZUS.


NotaMateriał opracowano ze starannością przy użyciu językowego narzędzia generatywnego modelu w celach rozrywkowych w oparciu o dostarczone dane, choć może zawierać niezamierzone błędy np. językowe. ]

niedziela, 23 listopada 2025

Pętla milczenia. Czy Andrzej Lepper wiedział zbyt wiele, aby przeżyć?

Oficjalna wersja brzmi: samobójstwo. Jednak w kuluarach władzy od lat szeptano o „seryjnym samobójcy” i teczkach, które mogły wysadzić w powietrze scenę polityczną III RP. Wojciech Sumliński w rozmowie z Cyprianem Majcherem burzy spokój sumień, kreśląc mapę powiązań między kontraktami gazowymi, ukraińskimi służbami a śmiercią lidera Samoobrony. Czy państwo polskie zdało egzamin z ochrony swoich obywateli, czy stało się zakładnikiem brudnej gry wywiadów? Wejdź w świat, o którym w głównych wydaniach wiadomości się milczy.

"Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło." – (Łk 8, 17)

* * *

Cień Leviatana i samotność jednostki

 W polskiej debacie publicznej istnieją tematy, które działają jak pole minowe. Jednym z nich jest niewątpliwie śmierć Andrzeja Leppera – wydarzenie, które dla jednych pozostaje osobistą tragedią załamanego człowieka, a dla innych, jak przekonuje dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński, stanowi ponury dowód na istnienie „państwa w państwie”. W rozmowie na kanale Cypriana Majchera, wyemitowanej 24 listopada 2025 rokuSumliński nie tyle stawia pytania, co rzuca oskarżenia, konstruując narrację, w której przypadek jest najmniej prawdopodobną zmienną.

Anatomia upadku czy egzekucja? Sumliński o kulisach śmierci Leppera i cieniu służb.

 Patrząc na tę sprawę przez pryzmat socjologii władzy, widzimy klasyczny mechanizm wykluczenia. Andrzej Lepper, niezależnie od oceny jego politycznego stylu, był outsiderem, który wdarł się na salony. W ujęciu kulturoznawczym był on reprezentantem ludowego buntu przeciwko elitom transformacji. Sumliński sugeruje jednak, że to nie brak ogłady zgubił lidera Samoobrony, lecz wiedza. Wiedza o styku polityki, biznesu i służb specjalnych.

Geopolityka w sypialni, czyli o szantażu

 Narracja Sumlińskiego wprowadza nas w mroczny świat tzw. „kompromatów”. Dziennikarz rysuje obraz, w którym ukraińskie służby specjalne oraz skorumpowane układy na Podkarpaciu wykorzystują agencje towarzyskie nie tylko do generowania zysków, ale przede wszystkim do zarządzania personelem politycznym. To brutalna weryfikacja mitu o suwerenności decyzyjnej polityków. Jeśli tezy te są prawdziwe, mamy do czynienia z sytuacją, w której bezpieczeństwo państwa jest zakładnikiem ludzkich słabości i seksualnych skandali.

 Z perspektywy psychologii społecznej, mechanizm szantażu jest dewastujący nie tylko dla jednostki, ale dla zaufania do instytucji. Tworzy się system negatywnej selekcji – promuje się jednostki sterowalne, a eliminuje te, które (nawet jeśli z niskich pobudek, jak chęć zemsty czy obrony własnej) mogłyby ujawnić patologię.

Gaz, krew i pieniądze

 Kluczowym elementem układanki prezentowanej przez Sumlińskiego jest wątek kontraktu gazowego z Rosją. To tutaj, w splocie wielomiliardowych interesów, miały zapaść wyroki. Stosując logiczne wnioski (zbliżone do aktualizowania prawdopodobieństwa), należy zadać pytanie: jak prawdopodobne jest, że seria zgonów osób posiadających wiedzę o kluczowych interesach energetycznych państwa (m.in. gen. Petelicki, J. Kulczyk, A. Lepper) jest dziełem przypadku? Każda kolejna niewyjaśniona okoliczność drastycznie obniża wiarygodność wersji o naturalnym biegu spraw.

 W tym kontekście śmierć Andrzeja Leppera przestaje być tylko sprawą kryminalną. Staje się problemem ustrojowym. Jeśli Lepper posiadał dokumenty mogące podważyć kontrakt gazowy i zdemaskować korupcję na szczytach władzy, a mimo to zginął w biurze naszpikowanym monitoringiem, w „martwym polu” kamer, to musimy zapytać o kondycję moralną państwa.

Aksjomat odpowiedzialności

 Z chrześcijańskiego i etycznego punktu widzenia, życie ludzkie jest wartością nadrzędną. Żadna racja stanu ani interes gospodarczy nie usprawiedliwiają morderstwa – jeśli do niego doszło. W ujęciu socjal-demokratycznym zaś, rolą państwa jest ochrona słabszego przed silniejszym. Jeśli aparat państwowy (lub jego skorumpowane fragmenty) przykłada rękę do eliminacji niewygodnych świadków, dochodzi do zerwania umowy społecznej. Obywatel przestaje być podmiotem, a staje się zasobem, który można usunąć, gdy staje się „niewygodny”.

 Sumliński maluje obraz Polski uwikłanej w wschodnie metody działania, gdzie granica między politykiem, oficerem służb a gangsterem zaciera się w dymie cygar i oparach alkoholu w agencjach towarzyskich. To obraz przerażający, wymagający weryfikacji, ale przede wszystkim – wymagający od nas, odbiorców, odrzucenia obojętności.

* * *

Źródło: O tym w Polsce nie wolno mówić. Kulisy śmierci o których media milczą - Wojciech Sumliński | Cypiran Majcher



Dziennikarstwo śledcze, takie jak to uprawiane przez Wojciecha Sumlińskiego, balansuje na cienkiej linie między teorią spisku a ujawnianiem niewygodnej prawdy. Niezależnie od tego, czy przyjmiemy jego wersję w całości, czy z dystansem, materiał ten zmusza do krytycznego myślenia. Przypomina, że w polityce "zbieg okoliczności" to często nazwa operacyjna dla precyzyjnie zaplanowanych działań. Warto słuchać tych, którym zabroniono mówić, bo to w ich milczeniu często krzyczy prawda.

* * *

Oprac. 24/11/2025,
redaktor Gniadek


Co zyskuje czytelnik:

  • Alternatywną perspektywę: Zapoznanie się z hipotezami podważającymi oficjalną narrację w sprawach kluczowych dla historii III RP.
  • Zrozumienie mechanizmów: Wgląd w potencjalne metody działania służb specjalnych, mechanizmy szantażu (kompromaty) i powiązania biznesowo-polityczne.
  • Kontekst geopolityczny: Zrozumienie, jak interesy mocarstw (Rosja, Ukraina) i surowce (gaz) mogą wpływać na losy jednostek w Polsce.
  • Narzędzia krytyczne: Zachętę do analizy wydarzeń medialnych z uwzględnieniem "drugiego dna" i psychologii władzy.


NotaMateriał opracowano ze starannością przy użyciu językowego narzędzia generatywnego modelu w celach rozrywkowych w oparciu o dostarczone dane, choć może zawierać niezamierzone błędy np. językowe. ]